Już od dawna myślałem o seminarium, ale po maturze nie byłem pewny, czy to moja droga, więc postanowiłem, na wszelki wypadek, rozpocząć studia. Jednak już w połowie pierwszego roku myśl o seminarium wróciła. Coraz lepiej widzę, że to jest jednak moja droga. Ale co ze studiami? Rzucić wszystko i rozpocząć seminarium, czy też raczej najpierw skończyć to, co zacząłem?
Z jednej strony, dobrze jest zakończyć to, co się rozpoczęło. Ukończenie studiów pozwoli Ci nie tylko mieć jakiś ?plan B? na wypadek, gdyby w seminarium Ci nie wyszło, ale będzie przede wszystkim potwierdzeniem, dla Ciebie i dla innych, Twojej dojrzałości, wytrwałości, pracowitości oraz umiejętności wykorzystywania talentów, którymi Cię Pan Bóg obdarował. Jeśli nie zaniedbasz swojej relacji z Jezusem, Twoje powołanie w tym okresie może stać się bardziej świadome, dojrzalsze i głębsze. A Twoje umiejętności zdobyte na studiach Pan Bóg wykorzysta, być może, w niezwykły sposób w Twoim kapłaństwie. Na pewno argumentem za przerwaniem studiów i pójściem do seminarium nie może być porażka w nauce lub w relacji z dziewczyną czy też z rówieśnikami.
Z drugiej strony jednak, może chcesz zrobić studia tylko po to, by mieć zabezpieczenie ?na wszelki wypadek?. Czujesz, że tak naprawdę uciekasz przed Bożym wezwaniem jak prorok Jonasz ze Starego Testamentu (por. Księga Jonasza). Wtedy spróbuj to rozeznać z zaufanym i mądrym kapłanem, bo może właśnie trzeba rzucić wszystko i zaryzykować dla Jezusa. ?Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego? (Łk 9, 62).